- Strona główna
- Baza wiedzy
- Artykuły i porady
- Dlaczego szkolenie przyszłych cukierników to dobra inwestycja?
Warto ‘wychować’ sobie pracowników - szkolenie przyszłych cukierników to dobra inwestycja
Właściciele zakładów cukierniczych od lat skarżą się, że na rynku brakuje pracowników. Z kolei uczniowie narzekają, że trudno jest znaleźć miejsca, gdzie mogą odbyć praktyki. Prawdziwe praktyki, na których nauczą się zawodu, a nie będą tylko zmywać tace i wypiekać drożdżówki. Na szczęście są jeszcze miejsca, które działają według starej zasady, która mówi, że mistrz przekazuje swoją wiedzą adeptowi cukierniczej sztuki i szkoli swoich następców. Przemysław Kuczora z Cukierni Kuczora jest jednym z takich mistrzów. Przyznaje, że praca z młodzieżą jest wyzwaniem. Trzeba poświęcić na nią sporo czasu i środków, ale to dobra inwestycja.
- Umówiliśmy się na rozmowę na temat szkolenia adeptów cukiernictwa, ale zanim do tego przejdziemy, chciałabym zapytać, jak w obecnej sytuacji widzi Pan przyszłość tej profesji. Bo jeśli to zawód, który będzie powoli wymierał, to może rozmowa o przyszłych pokolenia cukierników nie ma po prostu sensu?
- Zdecydowanie ma sens. Moim zdaniem rzemiosło, rękodzieło nie tylko nie zaniknie, ale przeciwnie, będzie zyskiwało na znaczeniu. Młodzi ludzie nie powinni więc z tego zawodu rezygnować. Jestem pewien, że jeśli będą się uczyć, rozwijać, będą dobrzy w swoim fachu, to o brak pracy naprawdę nie będą musieli się martwić. Mimo trudnej sytuacji widać wyraźnie, że wraca moda na ręcznie robione torty i ciastka. Ludzie chcą, żeby coś było przygotowane specjalnie dla nich, unikatowe, wyjątkowe. Zwracają coraz większą uwagę na surowce, ale też pomysł i jakość wykonania. Rzemiosło cukiernicze zdecydowanie nie umiera. Dlatego zachęcam młodych, by stawiali na tę profesję. To ciężka praca, nie przeczę, ale daje ogromną satysfakcję. Bo czy może być coś piękniejszego niż dawanie ludziom radości każdego dnia?
- Tak Pan zachęca do pracy swoich uczniów? Uświadamiając im, że to, co robią, daje innym przyjemność?
- Zawsze to podkreślam, ale zwracam też uwagę na inne aspekty, choćby na to, że w naszym zawodzie nie ma nudy. Pytam młodych, którzy do mnie przychodzą, czy całe życie przez osiem godzin dziennie chcą robić to samo. Jeśli nie, to świetnie trafili. W wielu branżach pracownicy działają w cyklach dniowych, a nawet godzinowych. Cukiernie funkcjonują w cyklu rocznym. Inny jest asortyment latem, inny zimą. Na Boże Narodzenie przygotowujemy inne wypieki niż na walentynki czy Wielkanoc. Zmieniają się surowce, techniki pracy, cały czas szukamy też nowych przepisów, propozycji na słodkie wypieki, by zaskoczyć czymś klientów. W tej pracy zdecydowanie nie ma nudy, cały czas się rozwijamy i robimy coś nowego. To naprawdę fajny zawód, podobnie jak zawód kucharza, który od pewnego czasu przeżywa renesans. Kłopot z cukiernikami polega tylko na tym, że naszą profesję trudniej jest wypromować, bo nie daje się tak łatwo adaptować do różnych telewizyjnych show. O ile w godzinę kucharz faktycznie jest w stanie stworzyć ciekawe danie, nasza praca trwa dłużej, dlatego jest mniej efektowna na ekranie, ale w rzeczywistości jest wciągająca, a rezultaty bywają spektakularne.
- Chciałam zapytać, czy z punktu widzenia cukierni, przyjmowanie młodych ludzi na praktyki ma sens, ale chyba znam już odpowiedź. Zapytam więc dlaczego warto przyjmować uczniów?
- Na pewno nie dla walorów finansowych. Musimy sobie jasno powiedzieć, że ze szkolenia młodzieży nie ma profitów. Przeciwnie, to dodatkowy koszt. Poza tym sporo papierkowej roboty i różnych formalności. Uczniowi trzeba też poświęcić sporo czasu, cały czas go nadzorować.
- Nie brzmi zachęcająco…
- (Śmiech) Ale mimo to, zdecydowanie warto szkolić młodzież i w nią inwestować. Dlaczego? Bo w ten sposób zyskujemy nową kadrę. Około 80% uczniów, których szkolę, zostaje u mnie w zakładzie. Wiem, co ci ludzie potrafią, bo sam ich szkoliłem. Pracują zgodnie z zasadami, które ja wyznaję. Znają sprzęt, surowce, oczekiwania. To jakimi są pracownikami, w znacznym stopniu zależy ode mnie i od tego, jaką wiedzę im przekazałem.
- Od Pana, ale też od ucznia. Zgaduję, że nie wszyscy odnajdują się w zawodzie, nie wszyscy mają zapał do pracy?
- Oczywiście, ale zdecydowana większość młodych ludzi angażuje się w to, co robi. Ja mam taką zasadę, że zanim uczeń zacznie praktyki, zapraszam go na taki sześciogodzinny dzień otwarty. To dzień tylko dla niego. Przez te sześć godzin uczeń nie wykonuje żadnej pracy, tylko jest oprowadzany po zakładzie, zatrzymuje się przy kolejnych stanowiskach i ogląda, jak to wszystko wygląda, co robimy i jak. Po tym dniu siadamy razem i wspólnie podejmujemy decyzję czy to praca dla niego, czy tylko w telewizji robienie tortów pięknie wyglądało, a w rzeczywistości to nie jest miejsce dla niego. Po takim dniu 95% zostaje na praktykach, ale kilka procent odkrywa, że nie chce pracować w cukierni.
- Już wiem, jak wygląda pierwszy dzień praktyk. A kolejne? Część uczniów, z którymi miałam okazję rozmawiać np. przy okazji szkoleń Akademii Mistrza, skarżyła się, że w zakładach zwykle czyszczą blachy albo pracują przy wypieku pączków i drożdżówek.
- Też czasami słyszę takie głosy. To strata czasu. I ucznia i mistrza, bo nie ma z tego żadnych efektów. Podstawowa zasada jest taka, że uczeń powinien robić to samo co mistrz. Nie może być tak, że zajmuje się tylko przygotowywaniem ciasta i sprzątaniem. U nas mistrzowie sprzątają swoje stanowisko pracy, więc robią to też uczniowie, ale nic poza tym. Bo ich praca nie polega na sprzątaniu zakładu. To zadanie pań sprzątających, które świetnie się z niego wywiązują. Uczeń od pierwszego dnia pracuje z mistrzem i robi dokładnie to samo co on. Bo jeśli chcemy młodego człowieka czegoś nauczyć, rozbudzić w nim pasję, zachęcić go do nauki, to on musi widzieć efekty swojej pracy. Dopiero to daje satysfakcję i popycha do rozwoju. Innym motywującym elementem szkolenia są zawody cukiernicze. Bo nie ciocia czy mama, której zaniesiesz przygotowany w cukierni tort, powie ci czy jesteś dobrym cukiernikiem. One na pewno będą zachwycone, ale to konfrontacja z innymi uczniami pokazuje, na jakim jesteś poziomie. Udział w takich zawodach to bardzo silny bodziec do rozwoju, nauki, treningu, dlatego ja moich praktykantów regularnie do nich przygotowuję i jestem bardzo dumny z sukcesów, które odnoszą. Zawsze się nimi chwalę i ogromnie się cieszę, że właściwie w każdych zawodach, któryś z moich podopiecznych staje na podium.
- Praktyki w zakładach to najważniejsza część szkolenia zawodowego, ale nie można też zapominać o szkole. Czy program szkolenia teoretycznego jest dostosowany do tego, czego potrzebują uczniowie?
- Godzin teoretycznych jest zdecydowanie za mało. Często na bieżąco w zakładzie uczymy młodzież technologii, zasad pracy, przekazujemy im wiedzę o surowcach. I trudno tu zwalać winę na nauczycieli, bo z nimi często jestem w ścisłym kontakcie i wiem, jak pracują z uczniami. Kuleje program, liczba zajęć teoretycznych bezpośrednio związanych z zawodem jest po prostu za mała.
- Może pomysł, że w trzy lata można wyszkolić cukiernika, jest po prostu nietrafiony?
- Jeśli uczeń uczciwie pracuje, nie ma zaległości i nie zdarzają się takie przerwy, jakie mieliśmy w ciągu ostatnich dwóch lat w związku z pandemią, to trzy lata wystarczą na to, by zdobyć podstawy i już na własnych nogach iść dalej w tym zawodzie. Jednak nad programem warto popracować, uwzględniając opinie nauczycieli — zarówno tych, którzy pracują z młodzieżą w szkołach, jak i w zakładach.
- Jest jakaś recepta na sukces w kształceniu uczniów?
- Pasja i zaangażowanie. Po obu stronach. Zachęcam moich kolegów cukierników, żeby przyjmowali młodzież na praktyki. Żeby nie stawiali ich przy stanowisku do mycia tac, tylko poświęcili im czas i uwagę. Z mojego doświadczenia wynika, że to procentuje. Uczniowie czując, że w nich wierzymy, że chcemy im przekazać wiedzę, że za chwilę dzięki naszemu wsparciu będą umieć robić cukiernicze cuda, solidnie pracują i odnoszą sukcesy. A my zyskujemy dobrze wykształconych przyszłych pracowników, z którymi będziemy mogli rozwijać nasze zakłady.
Zobacz również
Zapisz się do newslettera
Dołącz do najlepiej poinformowanych w branży