Każdy może pomóc, a ciastka mają wielką moc!
Strach i bezsilność – to uczucia, z którymi obecnie wszyscy musimy nauczyć się żyć. Jedni w reakcji na trudną sytuację robią gigantyczne zapasy, inni – przeciwnie, dzielą się tym co mają i szukają wszelkich sposobów, by pomóc drugim.
Na szczęście przedstawicieli tej drugiej grupy jest coraz więcej i wykonują oni przepiękną i bardzo potrzebną pracę. Wśród nich znaleźli się także cukiernicy, którzy sami borykają się obecnie z wieloma trudnościami – także tymi natury finansowej.
Ewa Drzewicka, ambasadorka Kruszwicy i Akademii Mistrza, zdobywczyni złotych medali olimpijskich w cukiernictwie, na brak zleceń nie mogła narzekać. Do dziś. Jej pracownia Jula Smakula słynie przede wszystkim z wyjątkowych tortów, a w okresie pandemii to towar mało poszukiwany.
– Zlecenia ustały, najpierw pojawił się strach co dalej, a za chwilę myśl – Ewka, inni są w dużo gorszej sytuacji niż ty. Zwłaszcza lekarze, pielęgniarki, laboranci i inne osoby zatrudnione w opiece medycznej, którzy pracują ponad swoje siły, by ratować nasze zdrowie i życie – opowiada Ewa Drzewicka. – Otworzyłam Internet, natknęłam się na akcję „nakarm medyka”, spotkałam grupę ludzi, którzy postanowili sprawić, by pomoc dla personelu medycznego nie była chaotyczna, tylko uporządkowana, a przede wszystkim bezpieczna i postanowiłam natychmiast włączyć się do pomocy.
Swoim pomysłem szybko zaraziła Jacka Ziębę z firmy Kruszwica, z którą współpracuje od lat. – Chwyciłam za telefon, zapytałam czy mogę liczyć na wsparcie jeśli chodzi o produkty. Nawet nie musiałam nic tłumaczyć. Producent błyskawicznie wysłał do mnie mieszanki do muffinów, pozostało mi już tylko zrobić z nich użytek – opowiada Ewa Drzewicka, której słodkie wypieki trafiły już do kilku warszawskich placówek medycznych.
Sławna pani cukiernik, przekonuje, że choć ciastka nie są tym, czego najbardziej potrzebuje dziś służba zdrowia, mają ogromną moc. – W tym trudnym czasie są takim maleńkim luksusem, chwilką wytchnienia, przyjemności. Ciasta to dom, poczucie bezpieczeństwa, znak, że ktoś nas wpiera i się o nas troszczy. Ja moje ciasta wysyłam do szpitali z taką właśnie intencją i energią i bardzo się cieszę, że mogę zrobić choć tyle – opowiada. – A kiedy słyszę, że moja słodka przesyłka wywołała radość wśród personelu, natychmiast znajduję w sobie siłę do dalszego działania.
Jula Smakula obiecuje, że jak długo będzie mogła, tak długo będzie przygotowywać słodkie wypieki dla medyków. – W pojedynkę każdy z nas może niewiele. Ale jeśli połączymy siły, zorganizujemy się w takich społecznych grupach, to nagle się okazuje, że małe działania każdego z nas, przekładają się na duże projekty, które nie są już tylko symbolem, a realną pomocą dla tych, których teraz wszyscy musimy wspierać z całych sił – podkreśla Ewa Drzewicka.
Zobacz również
Zapisz się do newslettera
Dołącz do najlepiej poinformowanych w branży